Braun Satin Hair 7 Iontec │szczotka jonizująca - recenzja

Braun Satin Hair 7 Iontec │szczotka jonizująca - recenzja

Posadaczką szczotki jonizującej Braun Satin Hair 7 jestem już od 3 lat. W tym czasie zdążyłam wyrobić sobie o niej opinię i wreszcie nadszedł odpowiedni czas do przedstawienia jej także Wam. 


Jesteście ciekawi jak przez te lata mi się z nią pracowało? Czy jestem zadowolona? Zapraszam do czytania!

Kilka słów od producenta:

Pożegnaj się z elektryzacją włosów dzięki fantastycznym szczotkom z funkcją IONTEC. Wystarczy jedno naciśnięcie przycisku, a miliony aktywnych jonów przenikają do włókna włosów, zwalczając ich puszenie i elektryzowanie, co przekłada się na widoczne zwiększenie ich blasku. 

Przed zakupem swojej szczotki oglądałam bardzo dużo filmów z jej recenzjami i skuszona pozytywnymi opiniami zdecydowałam się na zakup. Najważniejsze dla mnie było to, że szczotka miała prostować włosy. Nie chciałam codziennie używać prostownicy i szukałam jakiegoś wyjścia. Co prawda producent nie obiecywał efektu prostych włosów, ale dziewczyny, których recenzje oglądałam zapewniały o takich "cudach". 


Cena/dostępność

Gdy kupowałam swoją szczotkę jej cena wynosiła około 130 zł w sklepie stacjonarnym RTV EURO AGD. Teraz też cena nie powinna przekroczyć tej sumy, a nawet można kupić ją na promocji, więc warto sprawdzać. 
Tak jak wspomniałam, można dostać ją w RTV EURO AGD ale też np. w NEONET. 

Wygląd

Po rozpakowaniu pudełka wielkim zaskoczeniem była wielkość i waga szczotki. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś cięższego i o wiele większego, a tak naprawdę mamy do czynienia z lekką i dosyć poręczną szczotką. Jest to naprawdę duży plus, bo jakoś nie lubię dużych i ciężkich "narzędzi", dla mnie jest to niewygodne w używaniu.


Moja wersja jest w kolorze białym, ale wiem, że jest też dostępna w czarnym odcieniu. Posiada wygodną rączkę, w której znajduje się wkład do baterii. Ogromnym plusem jest też zdejmowana poduszka czesząca, którą można umyć w dowolnym momencie, bez obawy o zalaniu włącznika lub baterii. Wystarczy wcisnąć przycisk u góry szczotki i poduszka sama wychodzi.



Z tyłu szczotki znajduje się dysza, która uwalnia miliony jonów, by wygładzić nasze włosy i zapewnić im blask. Uwalnianie jonów można zauważyć, a właściwie usłyszeć od razu, ponieważ po włączeniu szczotki słychać charakterystyczny szum. Wyczuć można też delikatny zapach deszczu pochodzący właśnie z dyszy.


Zasilanie

Szczotka zasilana jest dwoma bateriami AAA, które mamy od razu w zestawie. Muszę przyznać, że odkąd ją mam nie wymieniałam jeszcze baterii. Używam jej od kilku lat regularnie i szczotka działa bez zarzutów. 
Uruchamianie również jest bardzo proste. Wystarczy przesunąć przycisk w górę i od razu zapala się zielone światełko i uwalniane są jony. Dużym ułatwieniem jest automatyczny wyłącznik - szczotka wyłącza się po około 5 minutach. Pozwala to zaoszczędzić na pracy baterii i przedłuża żywotność szczotki. 


Działanie

Tak jak wspomniałam wcześniej producent obiecuje wygładzenie i natychmiastowy blask. I to rzeczywiście szczotka nam zapewnia. Po użyciu włosy stają się miękkie, gładkie i fajnie błyszczące. Produkt ma również zapobiegać puszeniu się włosów i ich elektryzowaniu i tutaj także sprawdza się bardzo dobrze. Jedyne czego nie zauważyłam to właśnie efektu prostych włosów. Nie wiem jak dziewczyny z YouTube'a osiągnęły ten efekt ale u mnie nic takiego się nie stało. 
Ważne jest również to, aby uważać na rozczesywanie włosów na mokro - może sprawić nam to wiele bólu. Nie jest to szczotka typowo do rozczesywania. Ja osobiście nie lubię używać jej na mokro, wolę poczekać aż włosy wyschną i wtedy spokojnie je przeczesać. Nie raz wyrwałam sobie mnóstwo włosów podczas próby stosowania jej zaraz po osuszeniu włosów ręcznikiem. 

Uważam, że Satin Hair 7 od Brauna jest fajnym gadżetem, ale nie sprawdzi się u każdego. Podejrzewam, że z włosami mocno puszącymi się i bardzo gęstymi może mieć pewne problemy. Idealny jest więc do włosów cienkich lub trochę gęstszych. Nie jest to produkt niezbędny, daje fajne efekty, ale spokojnie można bez niego żyć. 

Jesteście posiadaczkami tejże szczotki? A może dopiero planujecie się w nią zaopatrzyć? Koniecznie dajcie znać co o niej sądzicie!

WIBO Photo Ready │puder sypki 2 w 1 - recenzja

WIBO Photo Ready │puder sypki 2 w 1 - recenzja

Jakiś czas temu będąc w Rossmannie natknęłam się na nowość od Wibo. Mowa oczywiście o Photo Ready Prepare & Finish Loose Powders. Premiera tego produktu była kilka miesięcy temu, jednak wcześniej jakoś nie udało mi się go kupić.


Jak twierdzi producent puder ten ma być produktem 2 w 1 - można stosować go jako primer pod makijaż lub jako puder utrwalający/fiksujący. Zawiera on pudry w czterech kolorach, gdzie każdy z nich ma inne działanie.
Zielony zawiera Maxnolię - redukuje zaczerwienienia skóry.
Biały na bazie mączki ryżowej - rozjaśnia przebarwienia, poprawia koloryt oraz odżywia i nawilża skórę.
Różowy zawiera Phycocorail - działa ochronnie i matuje skórę.
Żółty zawiera Corneosticker DS. - daje natychmiastowy efekt optycznego wygładzenia i maskuje niedoskonałości skóry. 
Producent również zapewnia, że produkt jest badany dermatologicznie i nie jest testowany na zwierzętach


Cena/pojemność/dostępność 

Wielkim plusem jest dostępność tego produktu - bez problemu dostaniemy go w każdym Rossmannie. Za 11 gramowy puder musimy zapłacić 28,99 zł

Opakowanie

Puder zamknięty jest w bardzo ładnym plastikowym pudełku. Całość zrobiona jest z dosyć mocnego materiału. Minusem jednak jest to, że zakrętka zbyt łatwo się odkręca, więc noszenie produktu w torebce nie jest dobrym pomysłem. Całość utrzymana jest w kolorach beżu i czerni oraz dodatkach różu


Każdy z kolorów pudru znajduje się w oddzielnej przegródce. Niestety nie ma możliwości dozowania tylko jednego z kolorów - wszystkie wysypują się jednocześnie.


Konsystencja

Trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek konsystencji - jest to po prostu puder sypki, który jest bardzo drobno zmielony, co łatwo wyczuć między palcami.


Zasady testu

Postanowiłam przetestować ten puder z kilkoma ulubionymi podkładami. Nakładałam go za pomocą gąbki i puszka. Starałam się testować ten produkt cały dzień w różnych warunkach. Jak się spisał? Zapraszam dalej!


Moja opinia

NYX Total Control + WIBO Photo Ready
W tym zestawieniu puder spisał się naprawdę dobrze. Zaraz po nałożeniu (puszkiem jak i gąbką) wygląda świeżo, nadaje ładny matowy wygląd. Widocznie wygładza skórę i co bardzo ważne nie wchodzi w zmarszczki i nie podkreśla suchych skórek. Nałożony pod oczy wygląda dobrze, nie przesusza delikatnej skóry w tej okolicy. 
Puder bardzo długo trzyma mat, nie ma konieczności jakichkolwiek poprawek w ciągu dnia. Twarz pozostaje wygładzona i rozjaśniona przez praktycznie cały dzień. 

Catrice All Matt Plus + WIBO Photo Ready
Również w tym przypadku produkt spełnił moje oczekiwania. Odpowiednio zmatowił moją cerę, nie podkreślił suchych skórek ani nie powchodził w zmarszczki. Pod oczami nakładany gąbką wyglądał troszkę sucho, ale w przypadku puszka już było zdecydowanie lepiej. Buzia była widocznie wygładzona i delikatnie rozjaśniona
Całość utrzymała się dosyć długo, nie potrzebowałam dodatkowego przypudrowania cery, ponieważ twarz nie była bardzo wyświecona

R de L Young Skin Optimizer Foundation + WIBO Photo Ready
W połączeniu z tym podkładem puder spisał się równie dobrze, co w poprzednich wariantach. W tym przypadku opinia będzie najkrótsza, ponieważ w Polsce ten podkład jest niedostępny. 
Po nałożeniu pudru na ten podkład cera była widocznie zmatowiona i wygładzona. Pod oczami nie wyglądał sucho nawet przy użyciu gąbki. Suche skórki nie były podkreślone, a puder nie powchodził w zmarszczki. Utrwalenie utrzymało się bardzo długo (chyba najdłużej), wygładzenie i rozjaśnienie również

Revlon Colorstay + WIBO Photo Ready
Niestety w tym przypadku puder spisał się najgorzej. Zaraz po nałożeniu czułam dosyć mocne ściągnięcie, które utrzymywało się naprawdę bardzo długo. Skóra wyglądała sucho, puder podkreślił zmarszczki dosyć mocno, a nałożony pod oczy wyglądał tragicznie. Wszystkie drobne zmarszczki, które normalnie nie są widocznie były podkreślone tak mocno, że wyglądałam o jakieś dziesięć lat starzej. Oczywiście skóra była zmatowiona, ale mat, który uzyskałam był tak nienaturalny, że drażniło mnie samo patrzenie w lustro. Niestety twarz wyglądała źle po przypudrowaniu gąbką jak i puszkiem. Niestety to połączenie wypadło najgorzej. Szkoda, bo bardzo lubię ten podkład.


Podsumowanie

Jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Spisał się w większości kombinacji, w których go testowałam. Bardzo ładnie wygładza twarz i nadaje piękny mat, który bardzo długo się utrzymuje. Nie obciąża skóry i nie przesusza jej. Cieszę się, że takie produkty są łatwo dostępne i są w bardzo dobrej cenie. Puder ten na pewno zostanie ze mną na dłużej i będę się mu jeszcze przyglądać - mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie!
A jak ten produkt spisuje się u Was? Znacie go? Dajcie znać w komentarzach! 

L'biotica Biovax Botanic - odżywka ekspresowa 7 w 1 z czystkiem, czarnuszką i bursztynem

L'biotica Biovax Botanic - odżywka ekspresowa 7 w 1 z czystkiem, czarnuszką i bursztynem

Kilka miesięcy temu poszukiwałam jakiejś fajnej odżywki do moich cienkich i rozjaśnianych włosów. Przetestowałam już mnóstwo tego typu kosmetyków, jednak do tej pory nie znalazłam swojego ulubieńca. Będąc w Naturze natknęłam się na produkt marki L'biotica Biovax Botanic, a mianowicie na odżywkę ekspresową 7 w 1 z czystkiem, czarnuszką i bursztynem.



Jesteście ciekawi jak ten produkt sprawdził się u mnie? Czy to kolejny bubel, czy jednak zostanie ze mną na dłużej? Zapraszam do czytania recenzji!

Kilka słów od producenta


Odżywka Ekspresowa Biovax Botanic nawilżająca, przywracająca blask i witalność włosów. Pielęgnuje, wzmacnia i wygładza oraz ułatwia rozczesywanie. Kosmetyk zgodny z fizjologicznym pH. Dzięki temu jako ostatni etap pielęgnacji, domyka łuski włosów, jednocześnie zabezpieczając je przed uszkodzeniami.

Producent zapewnia nas o 7 efektach, które mamy osiągnąć po użyciu odżywki:

  1. Zwiększona odporność na uszkodzenia
  2. Regeneracja uwrażliwionych miejsc włókna włosa
  3. Intensywne nawilżenie
  4. Miękkość i lekkość włosów 
  5. Ułatwienie rozczesywania
  6. Wygładzenie i naturalny połysk
  7. Ograniczenie elektryzowania się włosów
Produkt jest również wegański, nie posiada SLS, SLES, parabenów, silikonów ani barwników - ma zawierać 96% składników pochodzenia naturalnego.

Analiza składu


AQUA - woda
CETEARYL ALCOHOL - emolient
GLYCERIN - gliceryna, właściwości nawilżające
DIPALMITHOYLETHYL HYDROXYETHYLMONIUM METHOSULFATE  - humektant, właściwości antystatyczne
CISTUS LADANIFERUS LEAF/STEM EXTRACT - ekstrakt z czystka
NIGELLA SATIVA SEED OIL  - ekstrakt z czarnuszki
MENTHA PIPERITA LEAF EXTRACT - ekstrakt z mięty pieprzowej
AMARANTHUS CAUDATUS SEED EXTRACT - ekstrakt z nasion szarłatu zwisłego
CROCUS SATIVUS CALLUS EXTRACT - ekstrakt z krokusa
AMBER EXTRACT - ekstrakt z bursztyna
CETRIMONIUM CHLORIDE - substancja myjąca
DISTEAROYLETHYLDIMONIUM CHLORIDE substancja kondycjonująca, właściwości antystatyczne
DICAPRYLYL ETHER - emolient
DECYL GLUCOSIDE - substancja myjąca
GLYCERETH-2 COCOATE - substancja kondycjonująca
LACTIC ACID - humektant, regulator pH
GLYCERYL OLEATE - emolient
SODIUM BENZOATE - konserwant
POTASSIUM SORBATE - konserwant
PARFUM - substancja zapachowa
ZEA MAYS STARCH - substancja kondycjonująca
PHENOXYETHANOL - konserwant
BENZYL ALCOHOL - konserwant
GLUCONOLACTONE - humektant, regulator pH
PHENETHYL ALCOHOL - substancja nawilżająca
CAPRYLYL GLYCOL - emolient
PROPYLENE GLYCOL - humektant, substancja kondycjonująca
CALCIUM GLUCONATE humektant, substancja kondycjonująca
TOCOPHEROL - przeciwutleniacz (antyoksydant)
CITRIC ACID - regulator pH
BENZOIC ACID - konserwant
SODIUM CHLORITE - substancja kondycjonująca
BHT - konserwant
HEXYL CINNAMAL - substancja zapachowa

Jak widać produkt zawiera dużo ekstraktów roślinnych (i to dosyć wysoko) i składników pochodzenia naturalnego. Posiada również substancje myjące, więc może sprawdzić się również do mycia włosów. Niestety zawiera również konserwanty, ale trzeba przyznać, że ciężko o produkt, który ich nie zawiera.

Cena/ pojemność/ dostępność

Tak jak napisałam wcześniej swoją odżywkę kupiłam w Naturze i tam zapłaciłam 19.99 zł. Można ją również dostać w wielu drogeriach internetowych w podobnej cenie. W opakowaniu jest 200 ml produktu.

Opakowanie

Jednym z większych plusów tego produktu jest to, że znajduje się w wyciskanej tubce, co według mnie jest dobrym rozwiązaniem, bo jesteśmy w stanie wykorzystać odżywkę do końca. Opakowanie jest proste, utrzymane w beżowym odcieniu z kolorowymi wstawkami, posiada również nakrętkę w ładnym, zielonym kolorze. Otwieranie w żaden sposób się nie zacina ani nie otwiera gdy tego nie chcemy.




Sposób użycia

Producent zaleca używanie tej odżywki po każdym myciu, nakładając ją na całą długość omijając nasadę i pozostawiać na 60 sekund.
Ja moje włosy myję codziennie lub maksymalnie co drugi dzień i tak też stosuję ten produkt. Zawsze nakładam ją na mokre, odciśnięte z nadmiaru wody włosy mniej więcej od uszu aż po same końce. Nie stosuję się jednak do czasu trzymania - zawsze trzymam ją trochę dłużej (w zależności od tego, kiedy mi się o niej przypomni).  Następnie dokładnie zmywam.

Konsystencja/ zapach

Konsystencja tego produktu jest kremowa, nie jest tłusta. Odżywka nie jest ciężka i nie obciąża moich cienkich włosów.
Jeśli chodzi o zapach to tutaj wiele osób może mieć z nią problem. Jest ona dość ziołowa, co może przeszkadzać wielu z Was. Zapach trochę też przypomina mi delikatne kosmetyki dla mężczyzn - nie jest to jednak jakoś bardzo irytujące. Ja nie przepadam za produktami o zapachu typowo ziołowym ale w tej sytuacji jakoś jest to do zaakceptowania - na pewno dlatego, że spotkałam się z mocniej "pachnącymi" kosmetykami. Na szczęście po spłukaniu odżywki zapach nie utrzymuje się na włosach.



Moja opinia

Odkąd stosuję tę odżywkę (od około 3 miesięcy) zauważyłam znaczną poprawę kondycji moich włosów. Ważne jest także to, że od początku mam jedną tubkę, a stosuję ją po każdym myciu, więc produkt jest bardzo wydajny.
Włosy po użyciu są miękkie, lekkie i bardzo fajnie błyszczące. Zauważyłam również, że włosy mniej się elektryzują i lepiej układają. Są widocznie nawilżone i bardzo przyjemne w dotyku. Mimo iż produkt fajnie nawilża i dociąża moje włosy to nie są one ciężkie i obciążone.
Niestety nie pozbyłam się problemu z rozczesywaniem. Nadal muszę męczyć się z tą czynnością, a miałam nadzieję, że dzięki odżywce będzie to łatwiejsze.


Podsumowując, jestem pewna, że zostanę z tym produktem na dłużej. Fajnie nawilża moje włosy, wygładza je i nadaje zdrowego blasku. Mimo iż nadal mam problemy z rozczesywaniem to jestem w stanie jej to wybaczyć. Do tej pory nie znalazłam lepszej odżywki, a przetestowałam ich naprawdę sporo.

Dajcie znać co myślicie o tej odżywce, czy sprawdziła się u Was czy raczej trafiła na listę bubli?

Catrice All Matt Plus │ podkład matujący - recenzja

Catrice All Matt Plus │ podkład matujący - recenzja

W dzisiejszych czasach większość z nas stawia na matujący makijaż. Pierwszym krokiem do osiągnięcia tego efektu jest dobrze dobrany podkład. Oprócz oczekiwanego efektu szukamy również czegoś, co będzie w dobrej cenie. 
Dlatego chciałabym przedstawić Wam podkład, który jakiś czas temu wpadł mi w ręce. Mowa oczywiście o Catrice All Matt Plus. Jak się u mnie sprawdza? Czy jest trwały? Jeśli jesteście ciekawi zapraszam do przeczytania recenzji!


Kilka słów od producenta:

Naturalne odcienie: nowy podkład All Matt Plus - Shine Control Make Up działa jak druga skóra. Niechciany połysk jest pod kontrolą, cera jest zmatowiona, a skóra odpowiednio nawilżona. Jednocześnie podkład z formułą beztłuszczową zapewnia długotrwały makijaż, który tuszuje drobne niedoskonałości skóry. Odbijające światło pigmenty zapewniają jedwabiście matowe wykończenie i idealnie świeży wygląd.

Cena/pojemność/dostępność

W zależności od źródła, w którym chcecie kupić podkład, jego cena nie powinna przekraczać 30 zł, a jego pojemność to 30 ml, co zazwyczaj jest normalne dla podkładów drogeryjnych. Produkt ten dostać można w szafach Catrice np. w Naturze oraz przez internet, np. na iperfumy.pl lub w internetowym sklepie tej marki. 

Opakowanie

Produkt znajduje się w bardzo klasycznej, ale eleganckiej szklanej butelce. Matowe szkło fajnie nawiązuje do specyfikacji produktu. Butelka jest również przezroczysta, dzięki czemu możemy kontrolować ilość podkładu. Opakowanie zaopatrzone jest w pompkę, która się nie zacina i dozuje odpowiednią ilość produktu. 



Paleta kolorów

Marka Catrice w swojej ofercie posiada cztery odcienie podkładu All Matt Plus. Ja posiadam odcień najjaśniejszy 010 Light Beige - nie posiada on różowych tonów, ale nie jest też bardzo żółty. Jest dosyć neutralny i chłodny, a co najważniejsze jest jasny, więc powinien pasować większej ilości Polek. Ważne jest również to, że nie zauważyłam, by podkład oksydował na mojej twarzy co jest naprawdę wielkim plusem!


Wykończenie

Jak sama nazwa wskazuje podkład jest matujący i rzeczywiście, po nałożeniu go na twarz widoczne jest dosyć spore zmatowienie cery. Mat ten nie jest jednak tak suchy, raczej ma ładny, zdrowy wygląd

Trwałość

Producent obiecuje, że produkt utrzyma się nawet do 18 godzin. Do tej pory udało mi się utrzymać go na twarzy około 12-13 godzin i muszę przyznać, że nawet pod koniec dnia podkład wyglądał bardzo ładnie. Nigdzie się nie ściera, nie waży i nie podkreśla suchych skórek


Krycie/konsystencja

Produkt jest dość gęsty, ale nie jest ciężki. Kryje dobrze, fajnie wyrównuje koloryt. W moim przypadku dobrze przykrył drobne niedoskonałości, które czasami pojawiają się na mojej twarzy. Istotne jest również to, że nie tworzy efektu maski i fajnie dopasowuje się do cery

Podsumowanie

Bardzo cieszę się, że poznałam ten podkład. Jest bardzo lekki ale dobrze kryjący. Dobrze trzyma mat i naturalnie wygląda. Idealny podkład na co dzień. Świetnie spisuje się także w gorące dni. 
Lubię go i to po niego sięgam najczęściej. Na pewno kupię kolejne opakowanie!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 kocimiętka│beauty blog , Blogger